Zaczynał na zwykłej myjce, przeszedł szereg szkoleń, a dzięki swojemu zaangażowaniu i dążeniu do celu oraz realizacji marzeń – teraz pracuje… w Fabryce McLarena. Poznajcie Mariusza, jednego z naszych kursantów, który zaryzykował i zdobył najwyższy szczyt w branży auto detailingu.
Agnieszka Kujawa: Skąd u Ciebie taka „zajawka” do auto detailingu?
Mariusz Nowożycki: Mój pierwszy kontakt z auto detailingiem miał miejsce 12 lat temu w Wielkiej Brytanii. Zaraz po szkole licealnej, zacząłem pracę wraz z moim przyjacielem w salonie Jaguara, Subaru i Land Rover Webber w Basingstoke. Oczywiście na początku byłem zwykłym „myjkowym”, który miał za zadanie myć auta po serwisie.
AK: Zaczęło Ci się podobać? Jakie były Twoje kolejne kroki?
MN: Z czasem mój kierownik zobaczył, że mimo że myję zwyczajnie samochody, to bardzo się zaangażowałem. Dlatego też zaczął szkolić mnie z valetingu. Były to podstawy z woskowania, polerowania ręcznego, czyszczenia skór. Praca bardzo mi się podobała, bo mogłem pracować na najnowszych samochodach Jaguara, Subaru i Land Rover’a. Tam też mogłem podszkolić się obserwując zewnętrze firmy, których pracownicy przyjeżdżali do nas naprawiać felgi, skóry czy wyciągać wgniecenia.
AK: Faktycznie, to bezcenne doświadczenie zdobywane każdego dnia. Gdzie wykorzystałeś te lata praktyki?
MN: Po prawie dwóch latach zdecydowałem się wrócić do Polski. Początkowo pracowałem w firmie, zupełnie nie związanej z auto detailigiem, bo w hucie wyrobów stalowych. Tam spędziłem kolejne 2 lata. Jednak… ciągle brakowało mi pracy przy samochodach. Znalazłem ogłoszenie sprzedaży myjni samochodowej Autorelax w mojej okolicy.
AK: Jak wspominasz tamten dzień?
MN: Pamiętam jak dziś, że byłem bardzo podekscytowany tym ogłoszeniem, ponieważ znałem tą myjnię i pomyślałem, że to jest właśnie to, to co chcę teraz robić. Całe zdobyte doświadczenie, mogę wykorzystać pracując u siebie. Jeszcze tego samego dnia, pojechałem zobaczyć to miejsce. Okazało się, że myjnia jest w opłakanym stanie, że trzeba włożyć w nie dużo pracy i czasu, by doprowadzić ją do stanu używalności. Przede wszystkim sprzęt nie działał, brama była niesprawna i brakowało ogrzewania.
AK: …ale kupiłeś to miejsce?
MN: Kupiłem, inaczej być nie mogło (śmieje się). Od razu zacząłem to miejsce modernizować, wyposażyłem myjnie w nowy sprzęt. A sam zacząłem rozglądać się za podnoszeniem swoich kwalifikacji.
AK: Determinację masz ogromną. Gdzie szukałeś szkoleń?
MN: Któregoś dnia przeglądałem Facebook’a i trafiłem na FP Detailing Academy. Od początku ta strona wpadła mi w oko, widziałem bardzo dużo pozytywnych opinii i samo miejsce szkoleń na zdjęciach wyglądało bardzo profesjonalnie. Jak tylko to miejsce zobaczyłem, od razu wiedziałem, że to właśnie tam będę się szkolił.
AK: Jakie szkolenie wybrałeś na sam początek?
MN: Zaawansowana korekta lakieru maszynami rotacyjnymi oraz Dual Action. Szkolenie było dwudniowe, przez co mogłem bardziej poznać się z jego uczestnikami. Z większością z nich do dziś utrzymuję kontakt. Cały czas wymieniamy się wiedzą oraz pomagamy sobie wzajemnie w razie jakiś problemów. Szkolenie było naprawdę na najwyższym poziomie, sporo wiedzy teoretycznej, ale jeszcze więcej zajęć praktycznych.
AK: Spodobało Ci się! Jakie szkolenia jeszcze odbyłeś?
MN: Tak, bardzo. Tym bardziej, że praca w myjni każdego dnia motywowała mnie do tego, by dalej się rozwijać. Liczba klientów rosła, dlatego chciałem jak najwięcej się nauczyć i być najlepszym w tym, czym się zajmuję. Wróciłem do Detailing Academy na kolejne szkolenie, a następnie uczestniczyłem w Sonax Flex Day we Wrocławiu, gdzie też mogłem spotkać wielu ciekawych ludzi oraz trenerów z DA. Czas mijał, a mi przybywało coraz to więcej wiedzy oraz certyfikatów, którymi mogłem się pochwalić na swojej ścianie w poczekalni dla klientów w mojej firmie.
AK: Jak dalej rozwinęła się Twoja firma?
MN: Po prawie trzech latach zdecydowałem się ją sprzedać. Garaże, w którym mieściła się myjnia, niestety wymagały kapitalnego remontu, na który mnie nie było stać. Myślałem nad kredytem, który pozwoliłby mi wykupić te miejsce na własność – niestety w grę wchodził tylko wynajem. Stwierdziłem, że szkoda mi inwestować pieniądze w coś, co do końca nie jest moje. Ostatecznie myjnia trafiła w ręce mojego znajomego, który miał dużo większe możliwości rozwojowe dla tego miejsca.
AK: Firma sprzedana. A Ty czym dalej się zająłeś?
MN: Ja po niespełna tygodniu dostałem telefon od kolegi, czy może dać mój numer swojemu szefowi, który słyszał o mojej sytuacji, a sam prowadził Auto Spa w centrum Zabrza mi potrzebował pomocy. Umówiłem się na spotkanie z nim i zaproponował mi stanowisko kierownika w nowo wyremontowanym Auto Spa.
AK: Czyli kolejny krok do przodu, podjąłeś się tego?
MN: Zadanie nie było łatwe, ponieważ SPA nie miało za dobrej opinii oraz miało mnóstwo konkurencji koło siebie, około 9 studiów detailingowych w samym Zabrzu to nie lada wyzwanie. Było jednak kilka plusów, które wyróżniało firmę na tle konkurencji – miejsce w samym sercu Zabrza koło PKP, Urzędu miasta i głównego deptaku oraz dopiero co wyremontowany lokal – wyposażony w nowy sprzęt. Bardzo podobało mi się też to, że szef dał mi wolną rękę do wszelkich działań, interesowały go głównie wyniki sprzedażowe, a ja mogłem sam zdecydować jakiej chemii używamy i mogłem też sam stworzyć sobie zespół osób, z którymi chciałem pracować.
AK: Zdeterminowany, zaangażowany i biorący całą odpowiedzialność na siebie. O to czy udało Ci się wyprowadzić firmę na prostą, to nawet nie pytam – z takimi cechami, można zdziałać wszystko.
MN: Zgadza się, wyprowadzenie firmy na prostą zajęło około 3 miesiące. Rezerwacje robiliśmy na 3 tygodnie do przodu. Było dobrze, ale mi nadal brakowało wiedzy z różnych dziedzin, dlatego ponownie zapisałem się na szkolenie w Detailing Academy. Tym razem z aplikacji powłok ceramicznych oraz z aplikacji folii ochronnych na małych elementach oraz całej powierzchni samochodu.
AK: Jakie były Twoje wrażenia po 3 miesiącach pracy w Auto Spa?
MN: Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej – wyniki mówiły same za siebie. Miałem przyjemność pracować na coraz to lepszych samochodach, a wracających klientów przybywało. Po niecałym roku w tej firmie, otrzymałem kolejną propozycję pracy.
AK: Kolejna propozycja pracy? Krok po kroku na sam szczyt.
MN: Zaproponowano mi pracę jako samodzielny detailer w Ferrari Katowice, gdzie mój stały klient od Audi R8 znał obecnego prezesa Ferrari i mnie tam polecił. Pamiętam jak dziś, że byłem tak podekscytowany tym faktem, że możliwe, że będę tam pracował, że nie potrafiłam zasnąć. Wysłałem swoje CV oraz moje 10 najlepszych projektów, które miałem przyjemność robić. Już kolejnego dnia otrzymałem telefon od prezesa Jakuba Pietrzaka z Ferarri Katowice i zaprosił mnie na rozmowę.
AK: Rozmowa kwalifikacyjna w takim miejscu, wow! Opowiedz o swoich wrażeniach?
MN: Faktycznie, dech zapierał w piersiach. Po dotarciu na miejsce, gdy wszedłem do salonu, nogi mi się ugięły – widząc tak piękne samochody marzeń każdego detailera. Zauważyłem też, że w ich ofercie były też samochody klasyczne, co jeszcze bardziej mi się spodobało. W czasie rozmowy nie mogłem uwierzyć w to co prezes mówił, że jestem za dobry na to stanowisko i bardzo by się ucieszył, gdybym przystąpił do ich zespołu Ferrari i Maserati Katowice. Pamiętam, że wtedy pierwszy raz poczułem się jakbym był specjalistą w swojej dziedzinie. Byłem dumny jak paw, że będę pracował przy samochodach z najwyższej półki. To był kolejny duży krok w stronę pracy marzeń. Wspominam to miejsce bardzo miło, klimat był bardzo rodzinny, a wszelkie wyjazdy firmowe, potwierdzały to, że jestem na miejscu, w którym chcę być. Pracowałem na limitowanych edycjach samochodów Ferarri F12 TDF czy też F50 Enzo i innych. Każde nasze firmowe auto było zawsze lśniące. Dbałem również o samochody, które były wystawiane na targach oraz w salonach. Poznałem bardzo dużo ciekawych ludzi, którzy zaufali mi i powierzali mi swoje samochodowe perełki. Wtedy myślałem, że nic lepszego już mnie nie spotka.
AK: Myliłeś się? Jaki był zatem kolejny krok na szczyt auto detailingu?
MN: Myliłem się. Po niecałym roku, zadzwonił do mnie mój przyjaciel Michał, z propozycją pracy w Anglii w Fabryce McLarena na końcowej linii produkcyjnej. Początkowo nie byłem do tego przekonany, ponieważ było mi dobrzej w tej firmie, w której pracowałem, jednak 10-krotnie większe zarobki zdecydowały o tym, że to kolejny czas na zmianę pracy. Już niedługo minie rok odkąd tam pracuję, w obecnej chwili zostałem przydzielony na dział limitowanych edycji Mclaren Senna, gdzie powstanie 500 szt tego samochodu.
AK: Czym dokładnie zajmujesz się w tej Fabryce?
MN: Obecnie wykonuje korekty lakieru na McLarenach, zabezpieczam folią niektóre elementy, regeneruję światła, usuwam wgniecenia powstałe na linii produkcyjnej, regeneruję skóry oraz felgi.
AK: Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś się nauczyć?
MN: Jest jeszcze kilka rzeczy, przede wszystkim lakierowanie elementów karoserii oraz malowanie felg. Myślę, że gdy opanuje te dwa zagadnienia, to będę w pełni spełniony.
AK: Opowiedziałeś nam wspaniałą historię, Twoją własną. Jest coś co chciałbyś przekazać wszystkim osobom, które rozpoczynają swoją przygodę z auto detailingiem?
MN: Patrząc wstecz mogę jednoznacznie potwierdzić, że szkolenia w Detailing Academy przyczyniły się do mojego sukcesu zawodowego. Szkolenia te, pozwoliły mi być specjalistą w różnych dziedzinach, dziś owocują. Inwestujcie w siebie, w swoją przyszłość, a tak wysokiego poziomu i zaangażowania jak w Detailing Academy nie znajdziecie nigdzie indziej. Polecam Wam i będę polecał wszystkim, którzy zastanawiają się nad najlepszym wyborem.
AK: Dziękujemy i gratulujemy dojścia na sam szczyt. Jakie będą Twoje kolejne kroki?
MN: W dalszym ciągu będę spełniał swoje marzenia i będę dalej się szkolił. Człowiek uczy się całe życie. Moje decyzje podejmowałem sam, słuchałem swojego serca. Warto czasem zaryzykować i piąć się ku górze małymi kroczkami.